Czas trwania podróży: 17.03.2014
– 18.03.2014
Sposób podróżowania: WizzAir + bus
Koszt biletów: 118 zł/1 os. w obie strony (POZ – LTN – POZ)
autobus z Luton do centrum Londynu: 4 ₤
Łączny koszt wyjazdu: 150 zł
Sposób podróżowania: WizzAir + bus
Koszt biletów: 118 zł/1 os. w obie strony (POZ – LTN – POZ)
autobus z Luton do centrum Londynu: 4 ₤
Łączny koszt wyjazdu: 150 zł
Cały
wypad rozpoczął się od porzucenia auta w okolicach Ławicy i lekkiego truchtu w celu zdążenia na samolot – było dobrze
przed 7 rano. Lot niczego sobie – standardowo nic z niego nie pamiętam, ponieważ
załącza mi się tryb spania. Po wylądowaniu wsiedliśmy w busik, na który
wcześniej zakupiliśmy bilety (TUTAJ).
Koszt przejazdu z Londynu Luton do
centrum wyniósł 2 ₤
w jedną stronę – wylądowaliśmy na Baker
street.
SherlokaHolms’a pełno na ulicach w
postaci barów, bibliotek czy wystaw. Wszędzie wszędobylska fajka i czapeczka,
ale dobry symbol to źródło świetnej reklamy miasta. Jednego, czego nie można
snobistycznemu Londynowi odmówić to mnóstwo ptactwa różnego rodzaju. Żurawie,
kaczki, łabędzie to element nieodłączny każdego parku. Udało nam się również
uchwycić wyjątkową, niezwykłej urody wiewiórkę pałaszującą coś dobrego, ale
wracając do zwiedzania…
Niezwykłej urody
wiewiórka w James Park.
W Londynie
można spotkać „sztukę” oddaną zwierzętom. Przykładem może być niebieska głowa
konia postawiona przed Hyde Parkiem.
Ciężko mi to zinterpretować po dziś dzień, ale była tak bardzo brzydka, że aż
wstyd jest ją komukolwiek pokazywać…Sam Hyde Park nie
zachwycił nas i nie uniósł na wyżyny liryczne. Ot – kawałek ziemi ze skoszoną
trawą, gdzieniegdzie kwitnące drzewka, trochę ludzi z psami. Jako miejscce
koncertów, wielkich imprez czy wieców przy słynnym rogu mówców, gdzie każdy
może bezkarnie ogłaszać swoje poglądy (o ile nie obrażają Królowej) musi
sprawdzać się znakomice i stanowi doskonałe rozwiązanie dla mieszkańców.
Każdemu blisko, ogromna przestrzeń (ponad 150 ha), wielkie jezioro, gdzie można
uprawiać wszelkie sporty wodne lub po prostu posiedzieć. Londyńczycy mogą być
tutaj aktywni na wszelakie sposoby, łącznie z jeździectwem konnym. W czasie
Igrzysk Olimpijskich odbywały się w Hyde Parku zawody w triathlonie. Głośny
koncert lub tłum kibiców\słuchaczy nikomu nie wadzi, bo do najbliższych
zabudowań jest kawałek, a każdy może znaleźć dla siebie kwałek miejsca. Ale my
nie jesteśmy Londyńczykami, tego dnia imprezy żadnej nie było, a róg mówców
nikogo nie gościł, więc nie dane nam było rozkoszować się rozrywką przeznaczoną
tylko dla autochtonów.
Dalsza wędrówka
ulicami potężnego miasta niezniszczonego przez wojny z czasem przynosiła coraz
więcej korzyści płynących ze zwiedzania. Na pewno można powiedzieć, że Londyn jest miastem, w którym
przyjemnie jest się zgubić. Trafiają się bardzo ciche i malownicze kamieniczki
w samym centrum miasta. Niestety wszystkie rozsiane są po całej metropolii,
więc dokładne zapoznanie się z miastem wymaga dobrego przewodnika, albo po
prostu należy zwiedzać z rdzennym Londyńczykiem. Z całą pewnością przegapiliśmy
mnóstwo urokliwych miejsc, ale te które bardziej lub mniej celowo oglądaliśmy
pozwalają nam zaliczyć ten wypad do udanych. Miasto jest również „zielone” z
dosyć dużą ilością krzewów, drzew, kwiatów to zdecydowanie jest „in plus”.
Muzeum jest
naprawdę dobrze zorganizowane, a mnogość eksponatów przyciąga tłumy
zwiedzających. O każdej porze dnia należy się spodziewać gwaru i zgiełku
nietypowego dla muzeum. A wśród widzów są ludzie z całego świata, wszak Londyn
przyciąga 30 mln turystów rocznie! Zupełnie inną sprawą jest, że wycieczki
szkolne także składają się z dzieci o różnych rysach twarzy i odcieniach skóry.
Multikulturowość społeczeństwa jest tak duża, że jako turyści praktycznie nie
wyróżnialiśmy się w ogóle. No, i plusem było, że każdy mówił po angielsku, co
przy innych naszych wyprawach nie jest standardem.
Odlew szkieletu diplodoka w holu głównym Muzeum
Historii Naturalnej.
Po
rozmowie z dinozaurami i obejrzeniem repliki 1:1 wieloryba oraz słonia podążamy
pod dom Królowej Elżbiety, którą
każdy zna i tej pani nikomu przedstawiać nie trzeba. Trzeba jej oddać, że domek
ma niczego sobie – w centrum dużego miasta z ogromnym placem. Po
wyjściu/wyjeździe czy spojrzeniu z balkonu Królowa Elżbieta (wiecznie żywa,
przeżyła już kilku prezydentów USA) podziwia z Pałacu Buckhingam pomnik Królowej
Wiktorii Hanowerskiej. Przed pałacem zawsze stoi grupa przyjezdnych, którzy
wykazują entuzjazm na każdy ruch po wewnętrznej stronie ogrodzenia. W sumie
ciekawe jakie to uczucie otworzyć okno i zobaczyć, że nagle wszyscy powstają,
uśmiechają się i wiwatują. Może w przyszłości warto zostać Królową bądź Królem?
Niestety, nie mogliśmy się przekonać, jak głowa królewskiego rodu reaguje na
poddanych, co gorsza nie udało nam się zobaczyć uroczystej zmiany warty. W
okresie od sierpnia do kwietnia odbywa się co drugi dzień i nasze starania z
góry skazane były na porażkę. To jest znak, że wypady jednodniowe nie mogą
zapewnić pełnego zadowolenia i zawsze pozostaje jakiś niedosyt. Niemniej
jednak, umundurowanych w czerwone uniformy i wielkie czapko-perułki strażników
widzieliśmy.
Niedaleko
pałacu znajduje się bardzo klimatyczny St.
James Park, w którym spotkać można mnóstwo ptactwa (w tym żurawie i
kolorowe kaczuchy), a także wiewiórki, które niekoniecznie boją się ludzi. Najważniejszym
punktem jest most nad jeziorem, z którego roztacza się taki piękny widok. Z
parku widoczne jest również diabelskie koło, London Eye, całość parku
jak na parki królewskie przystało, bardzo zadbana, świeża i przyjemna dla
zwiedzających i mieszkańców. St. James
Park miał zdecydowanie większy
klimat niż Hyde Park, być może dlatego, że cała flora i fauna skompensowana
została na mniejszej powierzchni.
Oczywiście
w pierwszym napotkanym punkcie informacyjnym otrzymacie mapkę miasta i
niezbędne informacje (ale macie je również TUTAJ).
Wszystkie muzea funduje Królowa Elżbieta, więc są darmowe. Komunikacja miejska
jest stosunkowo droga, np. istnieje możliwość zakupu tzw. Visitor Oyster card za 3 ₤ (TUTAJ). Wpłacamy na nią określoną
kwotę, tj. 10, 15, 20, 30, 40 lub 50 ₤
i możemy poruszać się dzięki bus,
Tube, tram, DLR, London Overground oraz NationalRail services in London (wszystkie niezbędne informacje znajdziecie w odnośniku).
„Zielone wyspy” nie powinny być
kojarzone tylko z pracą i zarobkami. Anglicy dbają o swój kraj i chcą się
pokazać (jeśli mowa o zwiedzaniu) z jak najlepszej strony.
Warto
polecieć nawet na jeden dzień do Londynu! J
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń