Czas trwania podróży: 09.06.2014 – 14.06.2014
Sposób podróżowania: SimpleExpress, WizzAir,
autostop
Koszt biletów: 196
zł/1 os. (POZ – VNO – TLV – KTW - POZ)
Łączny koszt: ok. 450 zł z
noclegami, jedzeniem, transportem (Izrael + Wilno)
(200zł/1
os. Izrael)
Waluta: 1
NIS (nowy szekl izraelski) ok. 0.88 PLN
A
dlaczego w ten sposób? Bo okazało się, że bilety do Tel Avivu tańsze były z Wilna niż z Polski! Żal było nie skorzystać (same bilety lotnicze kosztowały
130 zł)! Po wylądowaniu czekała nas jeszcze masa czekania i pytań… Można się poczuć
obco i niekomfortowo, ale coś za coś, prawda? Przed wylotem w Wilnie mieliśmy 2 kontrole: standardową
i osobistą (nieco żałowałam, że nikt
nie chciał oglądać dirty clothes).
Trzecią przed samym wejściem na pokład, natomiast po przylocie należało podejść
do bramek i ładnie, acz spokojnie się uśmiechać. Trzeba się przygotować na:
„- Po co tutaj
przyjechaliście? Gdzie będziecie przebywać?
- Macie bilety
powrotne? Tak? To pokażcie…
- Kupiliście
już jakiś nocleg? Gdzie będziecie spać? Znacie tych ludzi? Macie potwierdzenie
przelewu?
- Na jak
długo? Dlaczego tak krótko?
- Bo Pani kraj jest bardzo drogi, a my
jesteśmy studentami…
- No tak, wiem…
Proszę iść.”
Pani spuściła wzrok i lekko się uśmiechnęła.
Po wstępnym powitaniu – i co ważne! – poproszeniu o
przybicie pieczątki na osobnej karteczce zostaliśmy miło zaskoczeni! Okazało
się, że Izrael wydaje osobną karteczkę z
wizą (pilnować jak oka w głowie! jeśli
zgubisz to jedyny moim zdaniem
poprawny kierunek to ambasada), a to oznacza, że mamy pusty paszport! Czy to
ma znaczenie? Jeśli chcesz wjechać do jakiegokolwiek kraju muzułmańskiego, a
masz wbitą pieczątkę z Izraela to nie zdziw się, jeśli Cię tam nie wpuszczą i
będziesz musiał nocować na lotnisku u boku nieprzyjemnych ochroniarzy.
Dlaczego? Ano dlatego, że Izrael z resztą świata muzułmańskiego się nie lubią.
Odsyłam do „Dziennika czasu okupacji” R.
Shehdeh’a.
Jeśli
mieliśmy zacząć podróżowanie autostopem
to oczywiście nie w kraju wysoko rozwiniętym, gdzie każdy jest niezależny i
podkreśla swoją pozycję w znaczący sposób. Podróżować za free jest łatwo, wystarczy większy kawałek kartki (np. A3), pisak i kreatywność. Z lotniska, które zachwyciło nas palmami i
bardzo jasną, lekką architekturą musieliśmy przedostać się do Ramat Gan – jakieś 20 km.
Jak łapać stopa?
Z
przekonaniem, uśmiechem na twarzy, kreatywnie domalowując słoneczko, uśmiech,
palmy bądź samolot, jeśli zmierzasz na lotnisko i mając na głowie kapelusz
papierowy za dychę, by wyglądać jak prawdziwa diva! Jeśli tak łapiesz stopa to
bądź pewny, że nie zatrzyma się matka, ojciec i dwójka dzieci!
Do swojego auta weźmie Cię człowiek po przejściach, taki, który korzystał z
tego rodzaju podróżowania, normalny. Taki, który opowie Ci co masz zwiedzić, gdzie i za
ile, a jak za darmo, a także taka osoba, która zupełnie za nic będzie chciała
poszukać Twojego adresu i wysadzić Cię pod samymi drzwiami. I nam się trafił ewenement w postaci
Chińczyka/Koreańczyka/Japończyka? Generalnie wschodnie klimaty nam się trafiły,
a czekaliśmy ok. 15 minut. Zawiózł nas 1.5 km od miejsca
naszego spania u Nadava (Nadav – regards! J),
nic za to nie chciał, a w dodatku nas przepraszał, że nie dowiezie nas pod
mieszkanie, ponieważ… Nie wiedział, w którym dokładnie miejscu ma nas porzucić.
Stop w Izraelu działa wyśmienicie!
Nigdy nie
byłam w Chicago czy Waszyngtonie, ale gdybym miała być to właśnie tak mogłabym
się poczuć – pierwszy raz w życiu miasto mnie przytłoczyło… Wysiadamy w
centrum, same wieżowce, droga pięciopasmowa, wszystko rozbudowane, a miejscowi ludzie
sami mieli problemy, żeby odnaleźć się na mapie. Punktem startowym była ulica Jabotinsky. Trafiliśmy do miasta na
miarę Nowego Jorku mającego zaledwie 110 lat! Na pierwszy rzut oka bardzo
modernistyczne, nowoczesne, przerażające.